|
Cypr: Las Vegas dla Izraelczyka
Wyjść za mąż bądĽ ożenić się w Izraelu nie jest sprawą prostą. Nie istnieje tam bowiem instytucja małżeństw cywilnych. Wszystkie związki małżeńskie zawierane są tam przed władzami tej religii, której narzeczeni są wyznawcami. Małżeństwa Żydów podlegają jurysdykcji Głównego Rabinatu Izraela (podobne instytucje istnieją też dla chrześcijan, muzułmanów i Druzów) i z tego powodu są zawierane wedle ortodoksyjnej interpretacji halachy (prawa żydowskiego). Wielu narzeczonym odmawia się ślubu, ponieważ zostają uznani przez ortodoksów zasiadających w rabinacie za osoby, które nie spełniają odpowiednich warunków zawartych w Torze aby zawrzeć małżeństwo. Szacuje się, że prawie 1,5 mln Żydów zamieszkałych w Izraelu, czyli ok. 30%, ma takie problemy. Dzieje się to z kilku powodów. Wedle halachy Żydami są jedynie te osoby, których matka jest Żydówką, a nie wszyscy Żydzi w Izraelu mogą się wykazać takim pochodzeniem. W latach 90-tych do Izraela przybyło ok. 1mln osób z byłego Związku Radzieckiego korzystających z tzw „prawa powrotu.” Przez państwo zostali uznani za Żydów, ale już nie przez rabinat, zatem ślubu w Izraelu wziąć nie mogą. Kolejną grupą, która ma problemy z zawarciem związku małżeńskiego są dzieci ze związków nie uznanych przez rabinat, np. między cohenem a rozwódką, czy między mężczyzną a kobietą, która nie otrzymała rozwodu halachicznego. Dzieci z tych związków, nazywane mamzerami, mogą tylko zawrzeć związek małżeński z innym mamzerem. Dla niereligijnych Żydów jedyną możliwością by wziąć ślub w Izraelu jest uczynić to w obrządku judaizmu ortodoksyjnego. Jedynym ustępstwem w dziedzinie małżeństw, na jakie pozwolono na przestrzeni lat jest to, że związki małżeńskie zawarte za granicą są przez Izrael uznane. Popularnym kierunkiem wśród narzeczonych, którzy nie chcą, bądĽ nie mogą z ww. przyczyn, wziąć ślubu w kraju jest Cypr, od którego Izrael dzieli zaledwie półgodzinny lot.
O ile, chcąc uniknąć ślubu w rabinacie, można wybrać się, np. na Cypr, o tyle w przypadku rozwodów takiej możliwości już nie ma. Wedle prawa halachicznego, aby rozwód mógł zostać orzeczony mężczyzna musi dać kobiecie specjalny dokument, tzw. get, innymi słowy mężczyzna musi wyrazić zgodę na rozwód. W przeszłości sądy rabinackie były w stanie zmusić mężczyznę do wydania getu, np. przy użyciu przemocy; od tych praktyk jednak odstąpiono. Kobieta, która nie otrzymała getu od męża nie może wziąć kolejnego ślubu. Nawet, jeśli mąż założył już nową rodzinę kobieta pozostaje aguną, czyli porzuconą. Jeśli zwiąże się z innym mężczyzną ich dzieci będą mamzerami. Kobiety mogą oczywiście zwrócić się do sądów rabinackich o pomoc w uzyskaniu rozwodu, często jednak sądy te, w których zasiadają wyłącznie mężczyĽni, opowiadają się po stronie mężów. Część sądów proponuje kobiecie by zapłaciła mężowi za zgodę na rozwód i mediuje jeśli chodzi o stawkę. Mąż Tamary, jednej z bohaterek filmu dokumentalnego „Skazane na małżeństwo” zażyczył sobie za zgodę na rozwód 8 tys szekli, czyli nieco ponad 6 tys złotych (średnia miesięczna pensja netto w Izraelu wynosi 5 tys szekli), po czym podniósł stawkę do 6 tys dolarów. Sąd próbował przekonać Tamarę do zapłacenia tej sumy, ignorując jej zeznania, w których opowiadała jak mąż bił ich 2-miesięczne dziecko, jej samej groził nożem i gwałcił. Terminy posiedzeń sądowych są nieustannie przesuwane, a na decyzje kobiety czekają nawet latami. Podobnie rzecz się ma, jeśli chodzi o alimenty. Sądy często idą mężowi na rękę w zasądzaniu kwoty szczególnie, jeśli ten ma już nową rodzinę. Jednocześnie pozostawiają mu jednak prawo do podejmowania ważnych decyzji w życiu dziecka, np. czy będzie uczęszczało do szkoły religijnej czy świeckiej.
Sądy rabiniczne regulują kwestie małżeństw i rozwodów od 1953 roku.
Kibuc i Yad Vashem w walce o miano symbolu narodowego
Dzień Pamięci, Yom Hazikaron, podczas którego Żydzi wspominają poległych w wojnach Izraela, przypada na dzień przed Dniem Niepodległości. W Dzień Pamięci cały Izrael opłakuje tych, którzy oddali życie za suwerenność kraju, media prezentują reportaże o poległych i rozmowy z rodzinami zabitych. O 12.00 w całym kraju rozlega się dĽwięk syren. Kiedy następnego dnia w Dzień Niepodległości, media i politycy nawołują do świętowania powoduje to pewne wewnętrzne zażenowanie. Nikt tak naprawdę nie czuje się komfortowo, kiedy każą mu radować się z niepodległości kraju, tuż po tym jak miał opłakiwać poległych w walce o tę niepodległość. Wszystkim ta sytuacja kojarzy się raczej z tańczeniem na grobach i świętowaniem na skraju wulkanu. Ten dysonans sprawia, że wielu Izraelczykom towarzyszy poczucie, że czas zarówno im jak i ich ojczyĽnie został jedynie dany tymczasowo i prędzej czy póĽniej ktoś upomni się o jego zwrot.
Co ciekawe zupełnie inne nastroje panowały w kraju w pierwszych latach po jego powstaniu. Wielu Żydów z pierwszego pokolenia urodzonego w Palestynie czuło pogardę wobec tych, którzy polegli podczas Holokaustu. Postrzegano ich jako bezwolne owce, które potulnie poszły na rzeĽ; podobnie zresztą patrzono na tych, którzy z Holokaustu ocaleli. Pierwsi osadnicy próbowali zbudować obraz Żyda jako człowieka silnego i zdecydowanego, który potrafi swoją ciężką pracą i siła ducha stworzyć kwitnące państwo pośród pustyni i bagien. Wydawało się, że ofiary Holokaustu nie pasowały do tego obrazu. Dlatego ci którzy ocaleli, ukrywali swoją przeszłość i swoje wojenne doświadczenia.
Wszystko zmieniło się na początku lat 60-tych. Impulsem, który tą zmianę zapoczątkował był proces Adolfa Eichmanna w 1961 roku. Ci, którzy ocaleli zaczęli opowiadać o swoich doświadczeniach w sądzie i okazało się, że nie byli owcami prowadzonymi na rzeĽ. Przeciwnie, wielu z nich stawiało opór i wsławiło się bohaterskimi czynami. Oni również prowadzili walkę o przetrwanie, koncept, którzy Izraelczycy znali i rozumieli aż za dobrze. Po procesie ocaleni zaczęli pojawiać się w szkołach i dzielić się swoimi historiami z młodym pokoleniem, a Holokaust na stałe trafił do programów nauczania. Pod koniec lat 60-tych wszyscy Izraelczycy mieli poczuć grozę Holokaustu na własnej skórze. W czerwcu 1967 prezydent Egiptu, Gamal Abdel Nasser, porozumiał się z Jordanią w celu utworzenia wspólnych sił zbrojnych, które miałyby zmieść Izrael z powierzchni ziemi. Wśród Żydów rosnąca świadomość tego, co wydarzyło się w Europie podczas Drugiej Wojny Światowej zaczęła zlewać się ze świadomością ówczesnego zagrożenia ze strony arabskich sąsiadów. To nieustające poczucie niepewności, co do przyszłości kraju i towarzysząca temu świadomość ciągłego zagrożenia, nigdy Izraelczyków nie opuściły. To uczucie zostało jeszcze wzmocnione w 1972 roku, kiedy podczas Olimpiady w Monachium zginęło 11 izraelskich sportowców i trenerów oraz rok póĽniej, gdy Egipt i Syria przeprowadziły niespodziewany atak na Izrael w święto Yom Kippur.
Idea Żydów jako ofiar, których przeznaczeniem jest walczyć o przetrwanie w pojedynkę na stałe weszła do retoryki polityków. Pierwsi kibucnicy, silni, gotowi sprostać każdemu wyzwaniu i patrzący śmiało w przyszłość nie stanowią już dzisiaj powszechnie rozpowszechnionego modelu Izraelczyka, do którego młode pokolenia powinny aspirować. Degania, czyli pierwszy kibuc założony w 1909 roku, nie jest już symbolu kraju. Ta rola została przejęta przez jerozolimski Instytut Yad Vashem upamiętniający los 6 milionów Żydów, którzy zginęli podczas Holocaustu, i to ten instytut właśnie stanowi obowiązkowy punkt wizyt w Izraelu prawie każdej zagranicznej delegacji rządowej. Wizyta w Vad Vashem nie omija również izraelskiej młodzieży. Co więcej, w czasie wakacji po ostatnim roku szkoły a przed pójściem do wojska (służba wojskowa w Izraelu jest obowiązkowa dla mężczyzn i kobiet), osiemnastoletni Żydzi przyjeżdżają do Polski na wycieczkę współfinansowaną przez państwo. Odwiedzają wtedy obozy w Oświęcimiu, Brzezince i na Majdanku. Celowo czy nie, rozbudza się w nich w ten sposób, świadomość ciągłego zagrożenia. Dzieje się to tuż przed tym jak zakładają mundur i dostają do ręki broń.
Źródła: Friedman, Thomas L. From Beirut to Jerusalem. Nowy Jork: Random House, 1995.
Smoleński, Paweł.Izrael już nie frunie. Wołowiec: Czarne, 2007.
|